Życie
Panna Florencya skorzystała z przerwy, by własny talerz z kawałkiem kurczęcia podsunąć pani Salomei, która go jej z rozjątrzonym błyskiem spojrzenia zwróciła.
Panna Florencya nieprzyjętą ofiarę odebrała napowrót z załzawionemi nieledwie oczyma, z cichem, wzniosłem cierpieniem niezrozumianej wielkiej duszy.
— Jeśli owe poetyczne wzloty wypływają z treści duszy, nie zaś z jej chwilowego nastroju, to życie nie burzy ich i nie rozwiewa ale utrwala, w nieokreślone kontury wlewając barwy, wyraz i treść — mówiła Iza. — Dopiero po owej ogniowej próbie życia, tęczowe marzenia zmieniają się w kamienną rzeczywistość.
|
||