My Homepage

PUSTKA

Twarz jej zszarzała i nagle jakby osunęła się. Tlejąca podziemnie iskra miłości i szczęścia — nagle zagasła...
Dokoła huczała wrzawa, dopytywania, płacze głośne, bieganina koło cucenia panny Florencyi. Ona siedziała wyniosła i spokojna, chociaż bez życia. Ogarniała ją głucha, tępa apatya.
Głowę jej coś niby ściskało obręczami, myśl nawet była nieruchoma, skamieniała, zahypnotyzowana niby. Upłynęło kilka godzin.
Po wygłoszeniu mnóstwa żalów, domysłów, przypuszczeń, poufnych wynurzeń, wszyscy rozeszli się. Ona jedna pozostała na werandzie ze swą zszarzałą twarzą, martwą nieruchomością i lodowatym spokojem.
Na razie nie odczuwała nic, ulegając tylko nieznośnemu wrażeniu. Oto w całem, ogromnem mieście, była pustka.
— Pusto! pusto! niema na świecie nikogo!
Odzywają się  jakieś głosy — ale wszystko to tak dalekie, obojętne, czcze. Czuje się obcą tu — i każdemu innemu zakątkowi na ziemi — i wszystkim ludziom...
This website was created for free with Own-Free-Website.com. Would you also like to have your own website?
Sign up for free